Posted on

Istnieje wiele gatunków chwastów, z których część jest w świadomości społecznej zakodowana jako zwykłe elementy krajowej flory. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ponieważ wiele ziół stosowanych tradycyjnie do leczenia naszych przypadłości, z punktu widzenia rolnictwa zaliczanych jest w poczet chwastów. Taki los spotkał chociażby chabra bławatka czy poczciwą pokrzywę, a listę można wydłużać. Sporą sympatią cieszy się mak polny, a okazuje się, że należy on do najbardziej problematycznych szkodników w uprawach zbóż. Mak daje się we znaki szczególnie hodowcom pszenicy oraz żyta, a więc tych gatunków zbóż, z których najczęściej wyrabia się mąkę. Obecność ziaren maku polnego w mące zmienia jej zabarwienie – widać to szczególnie w mące pszennej. Równocześnie znacznie szybciej ulega ona zepsuciu. Tym samym mak polny należy do chwastów, które szkodą podwójnie – mogą bowiem utrudnić zbożom właściwy rozwój, a potem obniżyć jakość końcowego produktu.

Rodzi to konieczność zdecydowanej walki z tym chwastem. Głównym orężem w rękach rolnika jest w tym kontekście herbicyd. Kwestią otwartą pozostaje, którego preparatu użyć. Musi to być środek działający doglebowo, a nie nalistnie. Nalistne mieszanki herbicydów nie są w stanie wyeliminować maku, którego nasiona kryją się w ziemi, zalegając w jej górnych warstwach. Dla uzyskania optymalnego efektu oprysk pod kątem maków należy przeprowadzać w dwóch turach – jesiennej oraz wiosennej.